Początek - dlaczego początki są takie...
Tak to się stało, że po raz kolejny postanowiłam zmienić moje życie, no może nie całe ale te dotyczące mojego zdrowia i ciała. Jak stwierdził ostatnio mój mąż znowu do naszego domu przyszła wiosna, co wbrew pozorom w jego odczuciu nie było dobrym znakiem, dla niego to okres katorgi.
Normalnie jak każda chyba kobieta raz po raz rozpoczynam dietę, ćwiczenia, porządki - wszystko razem zmuszając do zmiany również moich domowników, później dochodzi do spięć - bo nierozumiem dlaczego moje Kochanie z uporem maniaka pozostaje przy swoich przyzwyczajeniach skoro ja chcę dla nas tak dobrze. Po jakimś czasie moja frustracja rośnie i wracam do punktu wyjścia i co? Odpuszczam.
Tym razem postanowiłam podejść do tego inaczej. Zmieniam moje życie, moje przyzwyczajenia, porzucam moje nałogi, moje złe nawyki i moje lenistwo. Postanowiłam dać sobie rok - dokładnie rok na zmianę. Nie chcę czekać do urodzin, do Nowego Roku czy innych specjalnych okazji zaczynam od dzisiaj bo tak, bo jeśli nie dziś to kiedy? Czas tak szybko mija, że rok to niewiele a mogę tak dużo dla siebie zrobić.
Moje założenia są proste: w ciągu roku postanawiam nie jeść mięsa, nie pić alkoholu, zrezygnować z białej mąki i cukru. To na tyle (aż tyle) jeżeli chodzi o dietę.
Kolejne sprawa to sprawność fizyczna: wykorzystać w końcu karnet na siłownię (tak, tak - ten, który wykupuję co roku w styczniu, za który płacę przez rok a bywam tylko przez 2 tygodnie).
Poza tym postanowiłam, że przez ten rok nie kupię sobie niczego niepotrzebnego. Co mam na myśli? Ostatnio otwarłam szafę i zgrozo naliczyłam ok 15 sukienek. Może dla kogoś to niewiele ale dla kogoś kto nie chodzi wogóle w sukienkach to chyba nie jest normalne. Co śmieszniejsze sukienki w rozmiarach od 36 (czyli te pozostawiane na czas: kiedy schudnę) do XXXL (czyli te, które całe szczęście nadal są za duże ale kupowałam bez przymierzania - bo nigdy nie przymierzam). Takie bezsensowne kupowanie dotyczy również sprzętów kuchennych, kosmetyków i innych dupereli.
Jest jeszcze jedno nad czym chcę zapanować -chciałabym w końcu nauczyć się kończyć to co zaczęłam, dotyczy to praktycznie każdej dziedziny mojego życia. Dietę, taką profesjonalną z dietetykiem rozpoczynałam około 5 razy. Każda praktycznie opierała się na tych samych założeniach, każda trwała taki sam czas i każda gwarantowała takie same wyniki - różniły się tylko nazwą, przepisami, ceną i lekarzem, który ją zlecał. Leżą na półce jedna przy drugiej, koło książek kucharskich i kłują w oczy, tak więc postanawiam spróbować każdego przepisu - pod warunkiem, że spełnia wcześniejsze założenia (bez mięsa, cukru, mąki i alkoholu).
Przy okazji będę pisać o tym jak mi idzie, o tym co czuję i jak mi ciężko (bo na 100% będzie). Żeby sobie bardziej urozmaicić ten MÓJ ROK, co tydzień postanawiam realizować to na co do tej pory nie miałam ochoty (złe słowo - raczej chodzi o to na co nie pozwalało moje lenistwo), czego nie dokończyłam.
Witaj NOWA JA - taka jaką chciałaś zawsze być, jaką byłaś "ileśnaście" lat temu, NOWA _ STARA JA, tyle, że lepsza.